music

wtorek, 10 listopada 2015

Rozdział 3 Tata

Weszłam do domu. Wszędzie było ciemno. Zapaliłam światło w holu.
- Taatooo?- krzyknęłam niepewnie.
- Coś się stało Amando?- wybiegł z salonu. Uspokoiłam się na jego widok. Zmęczenie jednak wzięło górę nad ciekawością. Postanowiłam jutro zapytać go o jego nieobecność.
- już nic- ziewnęłam. Już nawet nie pamiętam jak dotarłam do mojego pokoju.. Bezwłocznie zasnęłam w ubraniach. Dawno tak dobrze nie spałam. Wspomnienie matki wygasło we mnie. Nie miałam ani jednego koszmaru. Najmniejszej przykrej myśli. Rano wstałam wyspana jak nigdy.
- dzień dobry- przywitał mnie tata.
- cześć- odpowiedziałam
- jak Ci się spało?- zapytał podchodząc do zlewu i biorąc pierwszy kubek do zmycia.
- cudownie- mój głos rozmarzył się na samo wspomnienie nocy, a w zasadzie ranka- tato?- pytanie cisnęło mi się na usta. Tata tylko lekko odwrócił głowę na znak, że mnie słucha.- Co robiłeś wczoraj wieczorem?- zamarłam na chwilę. Czułam, że zadaję mu niewłaściwe pytanie. Kiedy myślałam, że już mi nie odpowie. Powiedział opanowanym tonem:
- Byłem u Stefana. Przecież Ci mówiłem...
- Nie tato... Zostawiłeś mi karteczkę, że wrócisz o 20. Cztery godziny później nadal Cię nie było. Postanowiłam odwiedzić sąsiadów, ale Ciebie tam nie było. Steven wyznał mi, że poszedłeś od przed osiemnastą.- Widziałam jak mięśnie na plecach taty się spieły. Niezręczne milczenie wypełniały jedynie nasze oddechy.
- Chyba nie muszę Ci się spowiadać ze wszystkiego co robię?- rzucił do mnie oskarżycielskim tonem.
- Martwiłam się o Ciebie- szepnęłam. Wiedziałam, że tata doskonale mnie usłyszał.
- Niepotrzebnie- uciął tonem jakim nigdy przedtem do mnie nie mówił. Spojrzałam na niego wielkimi oczami.- Byłem u znajomego.
- Znajomego? Przecież ty nie masz znajomych!- coraz bardziej nie podobała mi się ta rozmowa. Jego wiadomość utwierdziła mnie w przekonaniu jak mało o nim wiem.
- Coś w tym dziwnego?- zmrużył nieprzyjemnie oczy
-Ty nie spotykasz się z ludźmi.- zadrwiłam udając iż wierze w swoje racje.
- To, że siedzę z Tobą w domu nie oznacza, że w ogóle nie wychodzę.- Wyczułam nutę irytacji w jego głosie. Myślałam, że żartuje.
- Tak? I co mi jeszcze powiesz? Może zdradzasz matkę?-wybuchłam. Tata nieznacznie sie skrzywił. Nie zmywał już naczyń. Patrzył mi w oczy z tą bezsilną miną kiedy to mówił mi co się stało z mamą.
- To nie tak!- W jego oczach błyszczał nie przyjemny blask kojarzył mi się z czymś przykrym, skruchą?- Dobrze wiesz, że mama nie żyje. Czas pogodzic się z przeszłością...
- Znalazłeś sobie kogoś?- spytałam drżącym głosem. Łzy stanęły mi w oczach- Niee...-  Zamknęłam oczy i zaczęłam kręcić głową- To jakiś koszmar, to MUSI być koszmar- wzięłam głębszy oddech.
- Amando... Posłuchaj... Nic się nie zmieni... Nic się nie zmieniło..- Tata nie miał już spiętych mięśni. Był bezsilny. Uciekłam do pokoju. Nie wierzyłam co się stało. Wypłakałam dobre dwie godziny. Łzy koiły moje nerwy. Dały nie zdrową przyjemność. Wzięłam prysznic. Dzień niedawno się zaczął a ja już czułam się brudna. Gorąca woda odprężyła moje ciało. Poczułam się lepiej, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Amanda?- To Adam
- Słucham?
- Jest sprawa. Zabieramy Cię dziś na plażę.- nie zdziwiło mnie to. Adam specyfikował się ty, że lubił zajmować mój wolny czas z Zosią- Bądź gotowa za godzinę, Zosia do Ciebie przyjdzie, a potem ja z Jensenem.
- Ymmm... no dobra... okej- Jensen, jego imie brzęczało mi w głowie. Poczułam jak coś przewraca mi się w brzuchu. Wzięłam głębszy oddech i od razu po usłyszeniu krótkiego "do zobaczenia " rozłączyłam się. Przygotowałam się na plaże. Ręcznik, torba, strój pod moją lekką sukienką i już byłam gotowa. Zeszłam na do kuchni. Tata gotował obiad.
- Pomóc Ci?- spojrzał na mnie lekko przekręcając główę.
- Możesz zrobić sałatkę- westchnął. Podeszłam do lodówki. Wyjełam z niej sałatę, dwa pomidory i ogórka. Umyłam wyrzej wymienione warzywa i zaczęłam przyrządzać sałatkę. Nie minęło dziesięć minut kiedy dostałam SMS'a
Zosia: Otworzysz drzwi?
Ja: Okey, poczekaj chwilę.
Odłożyłam telefon i poszłam spełnić proźbę kuzynki.
- Hejka- pocałowała mnie w policzek na progu.
- Hej- uśmiechnęłam się- Wejdziesz?- przesunęłam się robiąc jej miejsce- Właśnie robię z tatą obiad...
- Super! To ja wam pomogę.- Weszła do środka.- Cześć wujku!- Krzyknęła.
- Cześć Zosiu- odkrzyknął. Poszłyśmy do kuchni.
- Co gotujecie?- spytała
- Kurczak z ziemniakami i sałatką- Wyjaśnił mój rodziciel
 Pracowaliśmy zgodnie każdy zajęty swoimi zadaniami. Od czasu do czasu ktoś rzucał śmieszne uwagi, z których reszta się śmiała. Wkońcu obiad był gotowy. Jedliśmy w bardzo przyjemnej atmosferze, którą głównie zawdzięczać można Zosi. Gdybym była sama z tata milczałabym, jeśli nie kłóciła się. Ledwo skończyłyśmy obiad kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę- powiedziałam po czym wstałam. Zosia poszła za mną.
- Witajcie laseczki, gdzie wasze bikini?- rozległ się głos Adama. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, zresztą tak samo jak moja kuzynka. Jej chłopak już wszedł do środka, natomiast Jensen(,który schował się za nim) czekał w drzwiach. Spojrzałam na niego i serce mi stanęło. Wyglądał cudownie. Miał na sobie bokserkę czarną i jeansy, które były luźniejsze w kroku. Bluzka idealnie podkreślała jego lekką opaleniznę, a razem z spodniami dawała niesamowity efekt. Poczułam się niezręcznie kiedy zrozumiałam, że on też na mnie patrzy.
- Wejdź- szepnęłam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz