music

niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdzial 11. Lusterko Światła

Próbne egzaminy już za mną, nie było źle.  Gorzej będzie miała Amanda gdy stanie twarzą w twarz z całą prawdą.

Nie ominęło mnie i Stevena kazanie pani Ruszczyk. Opiekunka widocznie miała nam za złe opuszczenie grupy, ale jeszcze bardziej wstyd jej było, że od razu nie zauważyła naszej nieobecności. Przez następne dni patrzyła na nas podejrzliwie, jakbyśmy planowali kolejną ucieczkę, tym razem poważniejszą.
Od czasu powrotu do hotelu Steven nie odzywał się do mnie, jedynie patrzył na mnie intensywnym wzrokiem pełnym wyrzutu. Trzymał między nami dystans, nie tylko psychiczny, ale również fizyczny. Nie mogłam za bardzo się do niego zbliżyć, ani odzywać, uciekał ode mnie jak nieoswojony lis.
Wieczorem kiedy wróciłyśmy z kolacji do pokoju opowiedziałam dziewczynom o lusterku.
- I co, dała ci je od tak?- Milena zrobiła wielkie oczy, a ja pokiwałam głową
- Nie znasz ani trochę francuskiego? Jakim cudem?- Nikola spojrzała na mnie niedowierzającym tonem, już wiedziałam, że zrobiłam błąd opowiadając im o tym, musiałam jakoś wyjść z tej sytuacji, bo uznają mnie albo za jakąś kłamczuchę, albo wariatkę.
- Wiesz no nie do końca, więcej rozumiem niż umiem powiedzieć. W sumie powiedziałam do niej tylko dzień dobry, tak i dziękuję. Wielkie oczy dziewczyn zmalały, historia wydawała się im bardziej prawdopodobna. I nie jestem pewna do tego co mówiła.
Potem zeszłyśmy z tematu na bardziej błahe sprawy, a około dwudziestej drugiej położyłyśmy się spać.
Niesamowita ciemność ogarnęła nie tyle moje oczy, jak serce. Wstałam z łóżka i poszłam na korytarz gdzie czekał na mnie... Jensen. Niesamowicie przystojny, niesamowicie idealny. Byłam jak w transie, podeszłam do niego dotykając opuszkami jego twarzy nie przerwanie patrząc mu w oczy. Tęskniłem, wyznał bez użycia słów. Poczułam ukucie bólu, był tak blisko, a jednocześnie daleko. Był dla mnie nieosiągalny. Zaczął całować moją szyję, wpił się w nią tak mocno, że zakręciło mi się w głowie, na szczęście oparta byłam o ścianę. Jensen zrobił mi zapewne mocną malinkę. Odsunął się ode mnie i nagle usłyszeliśmy specyficzny odgłos otwieranej windy. Wyszedł z niej bliźniaczy Jensen kulejący na lewą nogę. Dopiero teraz dostrzegłam, że mój chłopak ma podbite oko. Uśmiechnął się przepraszająco i kazał uciekać.
- Poczekaj Amiś!- wołał kulejący Jensen, potem zwrócił się do swojego sobowtóra- Czekaj! A ty co tu robisz? Miałeś zostać w domu- zaśmiał się bez krzty wesołości głos Jensena. Nie usłyszałam odpowiedzi, widocznie głos w myślach mógł być kierowany tylko do jednej osoby- No dobrze, masz szczęście Amiś! Wrócę kiedy indziej, masz szczęście, że On tu jest. Do zobaczenia!- jego odgłos dochodził z daleka, tak bardzo daleka, że podniosłam się wyczerpana. Przez moment miałam wrażenie, że widzę twarz w ciemnościach, ale po zapaleniu lampki upewniłam się, że to tylko złudzenie. Dotknęłam swojej szyi i wyczułam miejsce, które Jensen całował.
Telefon wskazywał za pięć trzecią. Dostałam smsa od Jensena
    Śniłaś mi się
    Ty mi też
odpisałam zdziwiona.
Przyświecając sobie telefonem zaczęłam szukać lusterka. Nie musiałam długo szukać, leżało na stoliku przy łóżku. Uważniej mu się przyjrzałam. Odłożyłam telefon i leżąc na łóżku zaczęłam się bawić lusterkiem. Nagle w ciemności z lusterka odbiło się światło. Zdziwiona spojrzałam w stronę okna, były zasłonięte tak, że światło nie mogło się przez nie odbić, zresztą był środek nocy. Przyjrzałam się dokładniej.
- Lustereczko, lustereczko powiedz przecie kto jest najpiękniejszy w świecie- wyrecytowałam szeptem i spojrzałam na swoje odbicie. Byłam widoczna jak za dnia. Widziałam swoją twarz z najdrobniejszymi szczegółami. Lekko kręcone potargane włosy opadały na moje ramiona. Odchyliłam szyję i odsłoniłam miejsce, które wydawałoby się tak niedawno całował Jenesen. Miałam malinkę. Ciekawe, pomyślałam. To nie mogło być zwykłe lusterko. Opuszkami palców dotknęłam powierzchni lusterka, poczułam się jakbym zakłócała spokojną wodę. Wsadziłam głębiej palce, to było tak jakbym wkładała je do lodowatej wody. Cofnęłam dłoń, a powierzchnia lusterka zafalowała. Moje usta zrobiły się na kształt litery O. Poczułam, że muszę dostać się do środka lusterka, to było jak z francuskim, nie znałam języka, a jednak zrozumiałam co do mnie się mówi. Położyłam je na ziemi i wsadziłam jedną bosą stopę, jakbym wsadzała ją do lodowatej wody, moje mięśnie się odprężyły. Nie wyczułam niczego pod stopą. Przez moment zastanawiałam się co się stanie jeśli nie przejdę przez lusterko. Mogłam utknąć. Przymknęła zmęczone oczy i włożyłam drugą nogę. Momentalnie poczułam jak odprężający chłód przeszywa moje ciało, zaczęłam spadać. Miałam wrażenie, że to nigdy się nie skończy, powoli otworzyłam najpierw lewe, potem prawe oko. Wszędzie było jasno. Wtedy przestałam spadać; obok mnie pojawiła się śliczna blond włosa dziewczyna. Miała delikatne rysy twarzy i poste blond włosy. Na sobie miała białą szatę, która ładnie komponowała się z jej bladą cerą. Patrzyłam na nią zaciekawiona, wtedy uśmiechnęła się i zaczęła do mnie mówić, tak jakby. Poruszała ustami, ale głos nie wydobywał się nich, tylko z wnętrza mojej głowy.
- Witaj Amando, czekałam na ciebie- przez całe życie słyszała ten głos, jednak była pewna, że należy do niej samej. To ona tłumaczyła jej francuski, radziła wejść do lusterka.
- Kim jesteś?- spytałam pewna, że mój głos będzie słyszalny w jej czaszce; głuche echo powiodło po całym tym (?pomieszczeniu?)
- Jestem twoim Angel. Skoro tu przyszłaś znaczy, że chcesz poznać prawdę.
- Ale gdzie my jesteśmy?
- Niektórzy mówią, że to niebyt, inni że czyściec, jeszcze inni uważają, że to miejsce jest naszym sercem. Nazywamy to miejsce Światłem. Wiesz kim jesteś?- spytała, a ja pokręciłam głową. Przekręciła lekko głowę i przyjrzała mi się z zainteresowaniem- Daj mi chwilę- i nie oczekując zmieniła miejsce. Usiadłyśmy na białych krzesłach, a między nami był okrągły biały stolik. Angel nalała nam herbaty do białych kubków.- Nic nie wiesz o swoim istnieniu?- spytała, a ja przecież coś wiedziałam mieszkałam z ojcem, moja matka nie żyła; pokręciła ze smutną miną głową- Nie o tym mówiłam. Twoja matka była aniołem. Nie wiodło jej się najlepiej w niebie. Była opiekunką twojego ojca. Daniel od początku jej się spodobał. To nie była miłość jaką darzymy swoich podopiecznych, to było coś więcej. Nikomu się to nie podobało. Anastazja pewnego dnia spadła, potknęła się i spadła na ziemie. Daniel ją zobaczył i pomógł podnieść jej się z ziemi. Miał wtedy osiemnaście lat. Twoja mama na tyle wyglądała. Spędzili razem dzień, nie to nie był zwykły dzień, zawsze opisywała go jako najlepszy w jej życiu. Chciała wrócić na ziemie, by zobaczyć się z nim jeszcze raz. Tylko nie miała jak. Wtedy pełna najróżniejszych emocji poszła do Lucyfera. Samo spotkanie z nim mogło sprawić by anioł zastał upadłym. Twoja mam zawarła z nim pakt na mocy którego miała piętnaście lat życia. Kiedy zostały jej dwa lata uciekła, szukała schronienia przed Nim. Co z tego wszystkiego On miał? Miał dostać ją, jej ciało, krew i skrzydła. Krew aniołów jest bardzo cenna. Może dać nieśmiertelność, ocalić przed śmiercią, można z niej przepowiadać przyszłość. Schowała się w Świetle, ale teraz była pół aniołem, nie dawało jej to całkowitego schronienia. Prawdziwym jej ratunkiem jesteś ty Amando. Płynie w tobie krew anioła i człowieka. Płynie w tobie jej krew. Jedynym jej ratunkiem jest powrót do nieba, ale nie może tam wrócić jako pół człowiek, bo żaden człowiek nie może zobaczyć jak wyglądają bramy aniołów.
Ty też jesteś w niebezpieczeństwie. Jak sama zresztą wiesz poluje na ciebie śmierć. Nie bez powodu. Dopóki ty żyjesz żyje i twoja matka.
- Ale co ja mam zrobić? Gdzie jest mama?- spojrzałam na nią wyczekująco, a moją głowę znów wypełnił jej głos.
- Nie dać się zabić. Nie wiem gdzie jest twoja matka, kiedy będzie gotowa da Ci znać. Na świecie jest mnóstwo lusterek światła, tylko ludzie z czystym sercem potrafią z niego korzystać. Ty już to potrafisz, a jako pół anioł zawsze masz czyste serce.- Dotknęła mojego policzka- jesteś już zmęczona, wróć do łóżka- miała kojący głos. Niedaleko mojego krzesełka zobaczyłam czarną dziurę- wejdź najpierw głową- poradziła. Usiadłam na kolanach i wsadziłam głowę do dziury. Wpadłam do środka i znalazłam się na podłodze w pokoju. Schowałam lusterko pod poduszkę, byłam pewna, że jest cenne. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam od razu po tym jak zamknęłam oczy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz