Przez kolejny tydzień myślałam. Miałam małe wątpliwości. Moje sny nigdy nie były normalne.
Można negować słowo normalne, bo to co dla pająka jest normą, dla muchy jest chaosem. Miałam przeczucie, że to wszystko dzieje się w rzeczywistości, nie tylko w mojej głowie. Miałam umrzeć, bardzo się tego bałam. Swoją śmierć wyobrażałam sobie w podeszłym wieku, kiedy na łożu śmierci będę najszczerzej rozmawiać ze swoimi dziećmi, wnukami. Najwyraźniej miałam nie dożyć nawet do swoich osiemnastych urodzin.
Moja mama chowała się przed samym diabłem, goniła ją śmierć, a ja zawarłam jakiś pakt z nim na mocy, którego miałam koszmary. Nie... To nie mogła być prawda. Potrzebowałam dowodów. Moja rodzicielka kazała mi jechać na wycieczkę do Brukseli. Nie wiedziałam czemu, ale i tak zamierzałam to zrobić. Nawet jeśli nie miało to sensu. Taka wycieczka mogłaby się nie powtórzyć.
Następnego dnia po rozpoczęciu roku szkolnego pani powiedziała nam o szczegółach wycieczki.
- 13 września macie wyjechać. Wycieczka będzie trwać tydzień. Będziecie zwiedzać muzea i komitet Europejski. Wycieczka kosztuje 500 złotych. Kto już w tej chwili jest w stanie mi powiedzieć, że interesuje go taka wycieczka?- zapytała wychowawczyni, a połowa klasy podniosła ręce- Dobrze, tutaj macie szczegółowy plan i do piątego września musicie potwierdzić swój wyjazd.- Pani podchodziła do ławek i kładła kartkę papieru z dokładnym planem i kosztorysem wycieczki.
Następnego dnia już wpłaciłam zaliczkę i potwierdziłam wyjazd.
Kilka dni później już szykowałam walizkę. Pomino, że został mi jeszcze tydzień.
Nauczyciele zdążyli się już rozkręcić z zadawaniem prac domowych i moje życie kręciło się tylko i wyłącznie wokół szkoły i Jensena, z czasem było go coraz mniej. Z przyjaciółmi spotykałam się wyłącznie w szkole. Jensen zawoził mnie i przywoził. Spędzaliśmy całe wieczory u mnie, albo u niego ucząc się. Jensen był w profilu matematyczno- fizycznym na studiach. Nieraz pomagał mi z tych przedmiotów i cierpliwie tłumaczył zadania. Dzięki niemu z trój poprawiłam się na piątki.
Podczas piątkowej powtórki do kartkówki, którą szykowała dla nas nauczycielka biologii, dostałam sms'a od Jensena z pytaniem czy długo ma czekać pod drzwiami. Z niedowierzaniem pokręciłam głową, a niewinny uśmiech błąkał się po mojej twarzy. Szybko wstałam i podeszłam otworzyć drzwi. Tam stał Jensen oparty o ścianę. Nie spodziewałam się go tu, myślałam bardziej, że jest jeszcze na dworzu. Uśmiechał się wesoło. Miał na sobie ciemne jeansy z obniżonym krokiem (osobiście uważam, że nie wygląda dobrze taki krój, ale na nim, zresztą jak każde ubranie, prezentowały się rewelacyjnie), skórzaną kurtkę i czarną bokserkę, która uwydatniała jego mięśnie.
- Cześć!- Prawie krzyknęłam szczęśliwa, a potem speszona swoim tonem dodałam spokojniej- cześć- i go przytuliłam
- Hej- odwzajemnił uścisk i wtulił twarz w moje rozpuszone blond włosy.- Amando mam ważne pytanie.
Poczułam dziwny uścisk w okolicy serca. Coś się stało?
- Czy zostaniesz moją dziewczyną?- patrzył mi prosto w oczy, do momentu słowa ,,dziewczyna", wtedy swój wzrok skupił na adidasach.
- Och Jense!- miałam wrażenie, że unoszę się trzy metry nad ziemią.- Jasne- uśmiechałam się od ucha do ucha. Mój chłopak patrzył na mnie wzrokiem osoby, która spełniała właśnie swoje marzenia, przynajmniej tak wyglądał. Położył swoje ręce po obu stronach mojej twarzy. Lekko przekręcił ją w lewo i położył swoje wargi na moich. Na początku delikatnie dotykał mój język. Delikatnie pokazywał jak bardzo mu zależy. Potem pocałunki stały się coraz śmielsze, już kroczyliśmy w stronę mojego łóżka. Rzucił mnie na nie i nieprzerwalnie całował. Nie pamiętam jak długo to trwało, nie widziałam świata poza jego ustami. Wkońcu oderwał się ode mnie. Spojrzał głęboko w oczy i przytulił. Przewrócił mnie na swój brzuch i leżałam przytulona do jego klatki piersiowej. Czułam jak jego klatka piersiowa się unosi podczas oddychania. Nie czułam jednak bicia jego serca, tak mi się wydaje. Nie miał pulsu. Poczułam, że serce bliżej mi bije. To kolejny koszmar? Zasnęłam znów jakimś cudem i zaraz jak odwrócę twarz zobaczę jego twarz zdeformowaną w dziwny sposób? Kiedy zdąrzyłam zasnąć? Prawdopodobie podczas odrabiania. Uszczypnęłam się w nadgarstek w nadziei, że to pomoże mi w jakiś sposób się obudzić. Bezskutecznie. Połknęłam ślinę i powoli zaczęłam obracać głowę. Byłam wystraszona i chyba Jensen to zauważył, bo zmarszczył brwi. Widząc jego normalną twarz odetchnęłam z ulgą. Zmarszczka między jego brwiami zniknęła. Uśmiechnęłam się. Tylko mi się wydawało. Jestem przewrażliwiona.
Śmiało złączyłam nasze usta. Jensen fantastycznie całował.
Masz świetny blog, spodobały mi się posty i na pewno będę częściej zaglądać! :D
OdpowiedzUsuńNa Black&Blue przygotowałam dla Was nowy post dotyczący pomysłów na prezent, więc jeśli szukacie inspiracji to zapraszam! :D
http://weronikaradon.blogspot.com/2015/12/grudzien-z-blogerami-pomysy-na-prezent.html#links
Swietny post ; )
OdpowiedzUsuńbrunettevibes.blogspot.com
Dzięki! :)
Usuń