music

wtorek, 5 stycznia 2016

Rozdział 15. Śmierć






Od kilku dni wszystkie dziewczyny chodziły zadowolone i rozmawiały o szkolnej dyskotece. 
Ja swoje problemy zachowywałam wyłącznie dla siebie. No może jeszcze dla Lusterka. Nosiłam je wszędzie ze sobą. Próbowałam powtórzyć scenkę z Brukseli, bezskutecznie. Szkło było twarde. Nie wiedziałam co robię źle.
Czas się kończył, upewniały mnie w tym sny. Prawdę mówiąc wszystko co do tej pory się działo to były domysły. Równie dobrze mogłam mieć schizofremie, to miałoby sens. Prawda?
Milena i Nikola namówiły mnie na szkolną dyskotekę. Nie miałam na to najmniejszej ochoty. Jednak się zgodziłam.
Założyłam leginsy i czarną bluzkę. Szłam tam dla nich, ale przyznam, że taka odkocznia od rzeczywistości była mi potrzebna. Przez moment byłam jedną z tych siedemnastolatek, które nie mają problemów, które tańczą jakby niczego innego w życiu nie robiły. Co jakiś czas podchodzili do mnie chłopcy prosząc o taniec, peszyły mnie ich proźby. Kolorowe światła padały na salę. Na parkiecie nie było wolnego miejsca. Śpiewaliśmy teksty puszczanych piosenek. Wkońcu poszłam do szatni napić się wody. Otarłam spocone czoło. Odwróciłam się w stronę okna i przez przypadek zobaczyłam to. To czego się obawiałam. Jensen szedł z siekierą. W oczach miał szatański błysk. Oszalał? Nie to nie mógł być on! Mrugnęłam a postać zniknęła pozostała czarna chmura dymu, ta czarna chmura dymu. Już nie miałam ochoty tańczyć. Jensen nazwał ją śmiercią. Czy śmierć za mną chodziła? Mimo woli zadrżałam. Znów spojrzałam za okno, ale jej nie dostrzegłam. 
- Tu jesteś!- zawołała Nikola.
- Chciałabym już wrócić do domu.- wyznałam od razu. Bałam się wrócić sama i bałam się zostać. 
- Wiesz Milena tańczy teraz z Mateuszem... Poczekamy na nią czy wolisz wrócić sama?
- Możemy poczekać.- odparłam. Jeden taniec zamienił się w dziesięć. Byłam już zniecierpliwiona. Miałam ochotę płakać. Lakier z moich paznokci prawie całkowicie zdrapałam. Gdyby Milena właśnie nie przyszła na pewno zajęłabym się dokładniej paznokciami, za co jej dziękuję.- Idziesz?- zapytałam. Milena wzięła swoją kurtkę i ruszyłyśmy. Pożegnałam się z nimi pod moim domem. Pod drzwiami spojrzałam na nie ostatni raz i zobaczyłam śmierć, tą czarną chmurę. Stała za nimi, one nic nie widziały, nic nie czuły! Chciałam krzyknąć, ale chmura się rozpłynęła... i pojawiła tuż przy mojej twarzy. Zatrzasnęłam drzwi, nareszcie byłam w domu. Bezpiecznym domu, do czasu.
Powitałam Kasię i tatę. Poszłam do swojego pokoju.
Byłam ledwo żywa, wyczerpana wszystkimi wydarzeniami. Najgorsze było to, że to dopiero początek. Najgorsze jeszcze przede mną.
Zimowe powietrze rozwiewało moje włosy. Chłostały moje policzki zaczerwienione do granic możliwości. Oddech miałam przyspieszony. Tuż za mną deptała śmierć. Przybierała najokromniejsze maski, ale to były tylko maski, powtarzałam sobie. Uciekałam przed siebie, nie miałam szansy uciec, śmierć poruszała się krok za mną. Czasem czułam jej oddech na swojej szyi. Czasem czułam jak łapie mnie za rękę. Wkońcu stanęłam. Skuliłam się w kącie i zaczęłam płakać. Nagle obok mnie pojawił się Jensen pocieszył mnie poczułam się o wiele lepiej. Już miałam zamiar go pocałować, kiedy twarz mu zniknęła. I znów pojawiła się śmierć. Wstałam z krzykiem. Tata i Kasia mnei usłyszeli, bo przybiegli do pokoju. Trzęsłam się przerażona. Moje łóżko było mokre. Wstyd mi było przed nimi. Oboje mnie przytulili i przez najbliższe pół godziny skakali nade mną. Potem gdy grzecznie zaproponowałam im by wyszli nadal na mnie uważali. Napisałam do Jensa. 
Najwyższy czas by wyjaśnić pare spraw.
Pięć minut później przyjechał Jensen. Opowiedziałam mu ten i poprzednie sny. Zamknął oczy, a kiedy je otworzył nie zobaczyłam nic, były czarne.
- Tego się spodziewałem. Dłużej tak nie mogę. Amando, kocham cię. Pewnie mnie znienawidzisz, ale nie mogę cię okłamywać. Oboje znamy prawdę. No może ja wiem trochę więcej. To wszystko zabrzmi irracjonalnie. Mój ojciec chce cię zabić.- przecież śmierć... o boże, pomyślałam, ale nie przerywałam mu.- Jego nie da się pokonać. Pytałaś kiedyś jakim jestem demonem. Urodziłem się w człowieczym łonie tylko z twojego powodu. To w okół ciebie biegło całe moje życie. Miałem ciebie zabić- mój żołądek diametralnie się skurczył, przymknęłam czy by powstrzymać łzy. Wiedziałam, że Jensen jest potworem, jednak to bolało.
- Ale cię poznałem i nie chcę robić niczego innego niż cię całować. Teraz jesteśmy w niebezpieczeństwie. Został nam niecały miesiąc. Wtedy twoja matka nie będzie bezpieczna. Tym samym ty, Daniel i ja. Daniel mnie nie trawił. Od początku wiedział kim jestem. Obiecałem mu ze nie zrobię ci krzywdy i słowa dotrzymam. 

2 komentarze:

  1. Wow super, że podjęłaś się napisania swojego własnego, autorskiego działa.Nie lubię czytać opowiadań na komputerze, ale z chęcią wydrukuje sobie cały tekst i jak skończę czytać napisze tutaj moją krótką recenzje. Powodzenia w dalszym blogowaniu i pisaniu. pozdrawiam cieplutko i zapraszam do odwiedzenia mojego bloga w wolnej chwili - chociaż różnią się tematyką, mam nadzieje ,że się spodoba http://todaysincarnation.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń